Osoby transpłciowe w więzieniu

Jestem zdruzgotana. Ja rozumiem, że nie dla każdego ahimsa oznacza sposób życia ale nie rozumiem dlaczego tak łatwo niektórym przychodzi odbieranie praw człowieka innym osobom. W stosunku do osób aresztowanych, osadzonych jest często wrogość, niechęć, nienawiść. Jak można starać się oceniać uczucia ludzi osieroconych, okradzionych, oszukanych przez skazanych i osadzonych, tak można i powinno się zastanowić nad pohamowaniem pewnych żądań. Gdzieś w naszej warstwie emocjonalnej istnieje krytyk, wewnętrzny sędzia i prokurator, który ma własny kodeks karny. Ile razy ktoś z nas powiedział lub pomyślał – tego to powinno się zabić, utopić, ukarać, obciąć, wykastrować, obrzucać kamieniami. Ludzie dzielą się na tych, co są za karą śmierci i osoby przeciwne. Największe emocje budzą oczywiście zbrodnie i przestępstwa, a już szczególnie z udziałem małoletnich ofiar. Natomiast zastanówmy się, czy czasem w naszych ocenach nie idziemy za daleko, nie łamiemy praw człowieka? Kto uważa, że osadzeni mają za dobrze, za dobre posiłki, za dużo dostępu do telewizji, a już jak pokazują skandynawskie więzienia to aż zazdrość się rodzi bo w domu tak ładnie nie jest. Czy jeśli ktoś zboczył ze ścieżki prawości, naruszył dharmę ma znaczyć, że ma siedzieć w norze, pozbawiony ubrań, jedzenia, światła, świeżego powietrza i godności? Często czas pozbawienia wolności to kilka miesięcy, a czyny przeróżne, często nawet błahe. Zastanówmy się czy etycznym jest zrobienie komuś piekła z życia. A co jeśli okaże się po latach, że sąd się pomylił i mieliśmy kogoś niesłusznie skazanego? Co w przypadku jak T. Komenda, który odsiedział za niewinność wiele lat? Co w przypadku osadzenia kobiety w męskim więzieniu i odwrotnie? Co jeśli to osoba transpłciowa lub inter?

Do tematu kreatywnych żądań tłumu w stosunku do aresztowanych i osadzonych wrócę na koniec, a teraz przejdę do meriutum czyli do osadzonych osób transpłciowych. Jak to określił mój znajomy, osoby transpłciowe mają „przechlapane, jak w ruskim czołgu”. Bycie „trans” oznacza bycie osobą wyjątkową, choćby za sam odsetek na liczbę urodzeń, natomiast nie oznacza natomiast immunitetu ani odporności na inne problemy życiowe. Aby wylądować „za kratkami” wcale nie trzeba być np. mordercą, można całkowicie niechcący przewrócić żaglówkę na jeziorze i spowodować zagrożenie dla kogoś innego, można jadąc na miejskiej e-hulajnodze niechcący potrącić kogoś na chodniku i ciężko zranić. Co się staje więc gdy osoba transpłciowa trafia do aresztu?

Zagadnienie trzeba usystematyzować, dlatego omówię kilka sytuacji i etapów. Po pierwsze musimy wziąć pod uwagę „zaawansowanie” danej osoby transpłciowej – czy transseksualnej. Druga kwestia do rodzaj zatrzymania.

Zacznę od kontaktu z przedstawicielami policji. Każdy i każda z nas może mieć kontakt – wystarczy rutynowa kontrola w trakcie ruchu drogowego, nawet nie trzeba przekraczać prędkości, są okresowe akcje jak np. badania trzeźwości kierujących pojazdami. I tu pojawia się pierwsza sytuacja problemowa, gdyż niezmiernie często osoba transpłciowa, zwłaszcza w procesie tranzycji, posiada dokumenty na tzw. stare dane (deadname), czyli np. męskie imię przy obecnej prezencji kobiecej. Jak pokazują na szczęście przykłady, policjanci są zazwyczaj przeszkoleni, a nawet jeśli nie to wykazują wysoką kulturę i abstrahując od rozbieżności wyglądu i danych nie powodują problemów i upokorzeń. Jednak niepewność „na kogo się trafi” powoduje ogromny stres i dyskomfort psychiczny.

Kolejna sytuacja to wezwanie na komisariat w celu złożenia zeznań. Tu ponownie nie musimy być na bakier z prawem, mogliśmy być świadkami jakiegoś zajścia lub sami pragniemy poinformować o wykroczeniu czy przestępstwie, np. zgłosić kradzież. I kolejny raz przychodzi nam ukazać się przed przedstawicielami władzy w wydaniu kobiecym lub męskim – nieadekwatnym do dokumentów tożsamości. Osobiście byłam w takiej sytuacji składania zeznań jako osoba pokrzywdzona i pomimo męskiego dowodu osobistego (wówczas) poszłam ewidentnie kobieco ubrana, czy uczesana. Tutaj muszę znowu pochwalić funkcjonariuszy w obu komisariatach, bo zachowali pełen profesjonalizm, okazali zrozumienie i tolerancję i pomimo aparycji słusznej oddziałowi antyterrorystów byli bardzo uprzejmi i pomocni.

Pojawia się jednak jedna kwestia, której nie przemilczę, mianowicie – może nieskromnie mówiąc mam tzw. pasing, czyli jako tako wyglądam na kobietę. Nic nie dzieje się bez przyczyny, jestem kilka lat na terapii hormonalnej i to właśnie rezultat leków i mojej ciężkiej pracy. Tak więc przedstawiałam się policjantom jako kobieta, widzieli przed sobą kobietę i mieli jakoś łatwość w przymknięciu oczu na męski dowód osobisty. Czasami zostałam poinformowana o tym, że będą pisać w formie męskiej o mnie, za co przepraszają, ale formalności itp. Co natomiast, w przypadku, gdy jednak stawia się osoba bez prezencji z płcią deklarowaną? Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku Margot, która dla wielu po prostu wygląda jak cis-płciowy mężczyzna? Margot identyfikuje się jako osoba niebinarna, co dla społeczeństwa jest już zupełnie niezrozumiałe. Abstrahując od słynnej aktywistki #StopBzdurom to co, w sytuacji osób, które są dopiero przed hormonami, co w przypadku osób, które latami mają trudności z sądowym procesem zmiany oznaczenia płci? Z całym zaufaniem do policji, obawiam się, że gdzieś, w pewnym momencie może pojawić się spory problem.

Kolejna kwestia dotyczy już sytuacji o wiele trudniejszej, gdyż wiąże się z zatrzymaniem. Zatrzymań mamy też kilka rodzajów. Są to: potocznie zwany „dołek” czyli krótkie zatrzymanie, najczęściej na komisariacie (np. przy zatrzymaniu nietrzeźwych kierowców, lub awanturników), później mamy dłuższe w celu zabezpieczenia np. przed mataczeniem, dalszymi aktami agresji lub w celu oczekiwania na decyzję sądu. Finalne jest już osadzenie zgodne z długością wymiaru kary, na które to odbycie skazał sąd. Często są to zupełnie różne placówki, różne rygory i prawa.

I teraz pojawia się w tej całej machinie karno – penitencjalnej osoba transpłciwa. Problem jest znacznie poważniejszy, niż ten do której łazienki może się udać transpłciowe dziecko w szkole. Problemy jakie napotkać można to – np. rewizja osobista. Jest to nieprzyjemna, aczkolwiek często obowiązkowa czynność. Przeprowadzać ją powinny osoby adekwatne do płci. No właśnie – której? Przy braku poszanowania płci z którą osoba się utożsamia rewizję przeprowadzi osoba nieadekwatna, powodując sytuację dramatyczną u zatrzymanej osoby.

Dochodzimy do finałowego problemu – czyli zakwaterowania osadzonej osoby transpłciowej w oddziale męskim lub damskim. Według obecnej mi wiedzy, co do zasady przyjmuje się osadzenie zgodne z płcią przypisaną w aktualnym dowodzie osobistym. Czy to rozwiązuje problem? Naturalnie nie. Musimy tutaj rozbić sytuację na kilka grup osadzonych osób transpłciowych. Pierwsza to osoby po prawnej i medycznej korekcie płci. Przez medyczną korektę płci rozumiem tutaj ostateczne zoperowanie narządów płciowych. Osoba taka wizerunkowo i prawnie jest kobietą lub mężczyzną – zgodnie z płcią w nowym, akutlanym dowodzie osobistym i trafi na taki oddział na jaki by trafiła będąc kobietą/mężczyzną zgodnie z własną tożsamością. Czyli np. transkobieta (male to female) zostanie ulokowana z Cis-kobietami.

Problem stanowi druga grupa, najliczniejsza, czyli osoby po zmianie prawnej oznaczenia płci, często z dobrym pasingiem, natomiast bez przebytych operacji organów płciowych. Prawnie powinny być osadzone jak wyżej, czyli np. transkobieta z kobietami. Prawnie i moralnie jest to bezdyskusyjne. Problemem okaże się natomiast nagość tej osoby. Transkobieta może posiadać nadal członka, a transmężczyzna będzie posiadał waginę. Będzie to stanowiło zrozumiały problem i dyskonfort zarówno dla osadzonej osoby jak i współosadzonych, zwłaszcza tych którzy nie rozumieją i nie akceptują tego aspektu. Pojawić się mogą sytuacje związane z naruszeniem nietykalności cielesnej i dosłownie z molestowaniem.

Kolejną grupą jest ta, w której znajduje się np. Margot, czyli osoby posiadające tożsamość transpłciową, niebinarną czy interpłciową, czyli osoby z inkongruencją płciową lub jak kto woli dysforią płciową.  W tej grupie mamy często osoby o wyglądzie Cis-kobiet / cis-mężczyzn – posiadające krzyżowo tożsamości płciowe lub identyfikujące się jako inter, nonbinary, genderfluid. Jest to grupa osób, które mają największy problem z uzyskaniem poszanowania swojej płci. Powoduje to osadzenie w oddziałach dla płci zgodnych z tą metrykalną. Zagrożenia jakie płyną z takiej sytuacji to nieocenione straty moralne, głęboka depresja, finalnie próby samobójcze lub czyny przestępcze jak napaść przez współosadzonych, gwałt itp.

Jakie mamy więc rozwiązania na taką sytuację, w kraju i na świecie? Oczywiste jest, że nie będzie mowy adekwatnych oddziałach tylko dla osób transpłciowych, bo to tylko niewielki promil osadzonych na świecie, a sam fakt 3. grupy więzień byłby też uznany za dyskryminacje. Na myśl przychodzi tzw. izolatka. Obecnie dla Margot zastosowano celę jednoosobową. Czy to jest panaceum? Nie. Otóż izolacja od współwięźniów w zakładach penitencjarnych jest karą. Tak więc dochodzi do sytuacji więzienia w więzieniu. Nawet mając na celu bezpieczeństwo osadzonych, to jednak taka alienacja i izolacja powodują olbrzymie obciążenie psychiczne. Można to zastosować doraźnie, na krótki termin, ale człowiek potrzebuje kontaktu z innymi ludźmi, nawet w więzieniu. Jakie jest więc „dobre rozwiązanie”? Po pierwsze uszanowanie tożsamości płciowej i osadzanie zgodnie z nią, osadzanie umiejętne w celach z osobami o łagodnym usposobieniu. Każdy dyrektor więzienia zna profile więźniów i ich wykroczenia, dlatego też dobiera celami osoby, tak by nie powstawały konflikty i niebezpieczeństwa. Dlatego priorytetem musi być bezpieczeństwo osoby transpłciowej.

Kwestią kontrowersyjną społecznie jest natomiast fałszywa transpłciowość. Gdyby istniało prawne rozwiązanie, gwarantujące każdemu osadzonemu ulokowanie wg. deklaracji płci spowodowało by to furtkę do nadużyć. Wystarczyło by, aby boss kartelu narkotykowego podał się za Emilkę i żądał celi z kobietami. Pojawia się więc problem etyczno – moralny, jak odróżnić prawdziwe osoby transpłciowe od „poszukiwaczy przygód”?. Są to kwestie, z którymi ma problem wiele krajów zagranicznych.

Świat coraz bardziej dostrzega osoby transpłciowe i podobna sytuacja została zekranizowana w popularnym serialu „Orange is the New Black”. Akcja serialu odbywa się w więzieniu dla kobiet, o niskim rygorze. Jedną z osadzonych jest kobieta z transpłciową przeszością. Rolę Sophii Burset gra Laverne Cox – amerykańska aktorka telewizyjna i filmowa, która jest prywatnie sama transseksualną kobietą. Za w.w rolę została nominowana do nagrody Emmy jako pierwsza w historii aktorka transseksualna. Niemniej polecam ten serial, gdzie pokazany jest dramat bycia osadzoną tską.

Realny dramat rozegrał się natomiast ostatnio w Polsce. Oko.press opisało piekło transpłciowej kobiety osadzonej w jednym z męskich więzień. Jest to sytuacja zupełne nieszablonowa, w stosunku do opisanych wcześniej przypadków. Tutaj osoba ta weszła do więzienia jako mężczyzna, ale dysforia płciowa dotykała ją już długo wcześniej. Będąc w więzieniu udało jej się rozpocząć proces diagnozy i korekty płci, włączając w to hormony. Dramat rozpoczął się, gdy lekarz osadzonych i dyrekcja odebrała osadzonej leki hormonalne i zabroniła przyjmowania kolejnych dawek. Dla osoby będącej w trakcie leczenia odebranie hormonu powoduje narażenie na utratę zdrowia i życia. Interweniowały fundacje, biuro RPO oraz Trybunał Praw Człowieka. Wreszcie po długiej walce udało się przywrócić leczenie.

A co z Margot, która obecnie ma odsiedzieć 2 miesiące aresztu, nie będąc skazaną? Umieszczono ją w celi jednoosobowej, ale nie z uwagi na tożsamość płciową lecz z uwagi na COVID-19 i zarządzenie co do obowiązkowej kwarantanny dla nowych osadzonych. Dwa tygodnie to niewielka część 2 miesięcy, więc wg. deklaracji służb więziennych Margot zostanie po kwarantannie przeniesiona do celi wspólnej na oddziale dla mężczyzn. To co się może tam wydarzyć niestety łatwo przewidzieć. Co gorsze, artykuł postanowiłam zakończyć „głosem tłumu”, czyli komentarzami odnośnie osadzenia Małgorzaty – Margot wraz z mężczyznami. Wasze wrażenia i opinie jak zawsze oczekuję w komentarzach.

2 Comments

  1. Jak się jest osobą transpłciową czy niebinarną, to się trzeba 5 razy dłużej zastanowić zanim się zrobić coś niezgodnego z prawem. Masz rację, że czasem się trafia niewinnie itp., ale no… czasem trafia się winnie.

    Chyba w końcu obejrzę „Orange is the New Black” 😉 Na razie oglądam „Wentworth. Więzienie dla kobiet” i tam też jest ts bohaterka. W „Bad Girls” też była, więc chyba jest w każdym serialu o kobiecym więzieniu 😛

  2. Nasze więziennictwo jest strasznie zacofane i wogóle niedostosowane do osób LGBT, to istna Paranoja .

    Co do Margot rozumiem jej bunt – ale agresja nigdy nie popłaca, uważam z całym szacunkiem i akceptacją dla jej orientacji – tożsamości płciowej że trochę przesadziła demolując ten samochód z tymi hasłami homofobicznymi, Św Jehowy też stoją z gazetkami Przebudźcie Się na ulicy, a często w tych pisemkach też są treści homo-fobiczne [transfobiczne] czy to znaczy że mam podejść i zdemolować to ich stoisko z ich czasopismami . Św Jehowy też uważają że homo / trans to – grzech – dewiacja lub choroba i dobrze by było żeby te osoby stały się w 100% Hetero – oczywiście też są przeciw Adopcji dzieci przez pary homoseksualne i trans – z którym to stanowiskiem się oczywiście NIE ZGADZAM ze Świadkami J , ale to nie znaczy żeby napadać na tych ludzi, uważam że Margot niestety dała się SPROWOKOWAĆ, przecież można było zrobić fotografię tego samochodu, pisać skargi, a nie demolować ten samochód i BIĆ tego kierowce – na You Tube widziałem jak to się odbyło – dużo było w tym agresji . PROTESTY OWSZEM ALE ROZSĄDNIE PRZEPROWADZANE . AGRESJA ZAWSZE RODZI AGRESJE . pozdr

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *