Kiedy się naprawdę rodzimy?

Dla ciekawych innego świata: Ostatnio ciągle toczy się debata o aborcjach. Problem wynika z założenia katolików, że życie następuje w chwili poczęcia, technicznie – plemnik atakuje jajko i wnika do środka, BUCH i czary mary, tworzy się dusza. Bo dusza jak z tego wynika powstaje z połączenia plemnika i jajka. A jak to wygląda wg. mistyki i wiedzy daaaalekiej od kościelnej? Dusza nie jest stworzona w chwili poczęcia, nie jest to jednorazowy egzemplarz, bo cóż to za marnotrawstwo dusz przez dziwnego Boga. Po co generować dusze na kilka dni, czasami 3 miesiące, albo po to by po porodzie umarła po kilku chwilach. Wg. gnozy mistycznej dusza jest ponad wiekowa, dusza reinkarnuje, wciela się w nowe materialne ciała. Przybiera różne postacie od roślinnych, zwierzęcych, ludzkich po kosmiczne.

Co do samej ciąży? W chwili zapłodnienia nie ma duszy. Dusza jeśli wie, że będzie miała się urodzić wybiera wcześniej rodziców, poznaje matkę, dosłownie lata nad nią jakiś czas nawet czasami przed poczęciem (czyli jeszcze przed kluczowym numerkiem). Co fajne często obserwuje ona z góry moment poczęcia swojego nowego ciała. Następnie właściwa INSTALACJA duszy w ciałku w brzuchu rozpoczyna się jakoś po 3 miesiącu ciąży. Proces ten jest długotrwały i często kończy się nawet jakiś czas po porodzie. Takie pełne zjednanie duszy z ciałem i zamknięcie transferu całej jaźni, świadomości kończy się dopiero po 4-5 roku życia, więc dzieci są tak naprawdę jedną nogą jeszcze w tzw. zaświatach, przez co mają różne koszmary, często zwidy, wizje na jawie, zawieszenia, patrzą gdzieś nieruchomo, albo rozmawiają z niewidzialnym przyjacielem – który faktycznie tam stoi / czy siedzi.

Goła, czysta dusza w przeciwieństwie do wcielonej duszy otrutej umysłem, dobrze wie czy będzie urodzona, czy nie i nawet jak długo pożyje. Jeśli ciąża jest uszkodzona, wiadomo od wczesnych chwil, że nic z tego nie będzie – tam po prostu DUSZY NIE MA. Jest to mechanizm tworzenia materii, ciała, jest to specyficzne przeżycie dla matki i ojca i specyficzny rodzaj karmy do przepracowania, pewna lekcja, która uczy miłości, pokory, akceptacji i innych aspektów, jakie dusza matki i ojca zechciała się nauczyć. Zmuszanie rodziców do chrzczenia i chowania „suchych” płodów jest barbarzyństwem i nie ma nic wspólnego z duchowością. Nie pomaga to duszy nikogo w niczym. Kościół gdyby rozumiał duchowość uczył by ludzi zrozumienia swojego życia i szukania sposobów na pozytywne przejście danej lekcji życia i cholernie trudnej sytuacji. Niestety chodzi im tylko i wyłącznie o zapewnienie finansowania swojej korporacji. Trochę to przypomina „hieny cmentarne” czyli osoby które okradają groby i żerują na ludziach w żałobie. A może odpuści do tego?

Foto od (pexels Georgia Maciel)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *